Mam posiłek z dziękczynnej ofiary, dzisiaj właśnie spełniłam swe śluby. Dlatego wyszłam, aby cię tu spotkać, szukałam — i wreszcie znalazłam! Zasłałam łóżko pięknymi kobiercami, barwnym płótnem sprowadzonym z Egiptu, pokropiłam nasze posłanie mirrą, aloesem, wonnym cynamonem. Chodź! I pijmy pieszczoty do rana, nacieszmy się naszymi ciałami! Mego męża nie ma dzisiaj w domu! Wyjechał. Jest w dalekiej podróży. Zabrał z sobą sakiewkę z pieniędzmi, ma powrócić dopiero w dniu nowiu. Tak uwiodła go licznymi namowami, przekonała gładkością swych warg — i jak cielę na rzeź poszedł za nią, dał się złapać, głupiec, na jej sznur! W końcu strzała ugodzi go w wątrobę — jest jak ptak, który śpieszy prosto w sidła, nieświadom, że przybliża swoją śmierć. Teraz więc posłuchajcie mnie, synowie, rozważcie to, co chcę wam powiedzieć! Niech żaden z was nie zbacza na jej drogę, niech się trzyma z dala od jej ścieżek! Gdyż wielu przyprawiła o upadek i liczni są mężczyźni przez nią ścięci. Jej sypialnia to droga do grobu, to ścieżka wprost do komnat śmierci.
Czytaj Przypowieści Salomona 7
Udostępnij
Porównaj wszystkie przekłady: Przypowieści Salomona 7:14-27
Zapisuj wersety, czytaj offline, oglądaj krótkie nauczania i nie tylko!
Strona główna
Biblia
Plany
Nagrania wideo